taki. - Może wina? - wtrącił pośpiesznie książę. Książę gwałtownie wciągnął powietrze, ale Tammy nie dbała o to, czy go obraziła, czy nie. Należało mu się. można naprawdę być dorosłym, jeżeli naprawdę nie było się dzieckiem... - Najmocniej przepraszam, nie chciałam przeszkadzać, ale nie mogę uspokoić panicza. - Ruchem głowy wskazała Henry'ego, którego trzymała na ręku. - Spał całe popołud¬nie, a niedawno przebudził się i zaczął płakać. - Z przyjemnością. - On jest w domu! Jego dom jest tutaj, w Australii. Henry zostaje ze mną. Lara zrobiła najmądrzejszą rzecz na świecie, czyniąc mnie jego prawną opiekunką. Jestem jej wdzięczna. Panu również, panie książę czegoś tam, za to, że mnie pan poinformował o całej sprawie. Pańska rola skończona. Zabieram chłopca i jego rzeczy. Od razu. - Księstwie. - Hej, masz gości! - zawołał z dołu Doug, po czym wycofał się z uśmiechem. - Bo ludzie zadają ból, zdradzają, odwracają się plecami. Nie ma sensu się angażować, to zawsze kończy się cierpie¬niem. Weź mnie i Larę... - Hej, homar ci wystygnie - odezwał się nagle Mark i uśmiechnął się. - Tak, gdy tylko załatwię wszystko, co jest tu do zała¬twienia. - Nie miała żadnych kłopotów. Poślubiła panującego księcia i opływała w takie luksusy, jakich pani nawet nie potrafi sobie wyobrazić. Miała wrażenie, jakby rzucała grochem o ścianę. Upór Marka był równie silny jak niezrozumiały
Opadła na fotel za biurkiem, za którym urzędował jeszcze jej ojciec, oparła głowę o zagłówek i zamknęła oczy. W niedługim czasie powinna podjąć radykalne decyzje. Decyzje, przed którymi się wzdragała i których ojciec najpewniej nigdy by nie zaaprobował, a o których matka nie będzie chciała słyszeć. - Nie... niech pani da spokój. Proszę... proszę obiecać, że nigdzie nie będzie... pani dzwoniła. Naprawdę nic... mi się nie stało. — W ogóle nie wrócił — odpowiedział Tom łamiącym Od ubiegłej środy zachowuje się jakoś dziwnie. Porusza ubierać. - Spotykamy się czasem. Przygryzła wargę. - Rozwożę pocztę, milordzie. - Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego? Cały czas kłamała. Santos spojrzał na nią spode łba. Duma walczyła w nim o lepsze z uczuciem głodu. - Twoja nowa guwernantka - wyjaśnił hrabia. - Tym razem się zachowuj. - Co za niespodzianka. - To się pieprz. Nie próbowali się też wzajemnie pocieszać. Nie wchodzili sobie w drogę i nie patrzyli na siebie, z wyjątkiem sytuacji gdy Santos po dłuższej nieobecności wracał do pokoju Lily. Wówczas Gloria odruchowo unosiła głowę i posyłała mu uśmiech. Czuł się wtedy tak, jakby sięgała wzrokiem w głąb jego duszy. — Ale przecież — ochryple odezwał się Tom — gdy je-
©2019 ten-tracic.mielec.pl - Split Template by One Page Love